niedziela, 26 lutego 2017

Rozdział 2 "Minister Magii"

Droga korytarzami ciągnęła się okropnie, a Marysi wydawało się, że obraz przedstawiający jakąś wielką magiczną bitwę minęli już przynajmniej z pięć razy. A może to jednak magia płatała jej takie figle. Sama już nie wiedziała, była trochę poddenerwowana spotkaniem z samym Ministrem Magii. Dopiero co wkraczali w magiczny świat, a już poznają takie osobistości, kto by pomyślał. Z drugiej strony dziewczynie wydawało się, że zaraz zza zakrętu wyskoczą jacyś jej krewni, albo znajomi razem z ukrytą kamerę i krzykną – mamy cię!
            Tylko, że ta ściana faktycznie się rozsunęła, a raczej w była pustej uliczce nie montuje się takiego mechanizmu i to tylko dla głupiego żartu. No, przynajmniej miała taką nadzieję.
            Od pewnego czasu przestało układać jej się z rodzicami, a zresztą nie tylko jej. Basia miała ten sam problem, Martyna i Szymon również. Wszyscy rodzice zaczęli ostatnio się strasznie dziwnie zachowywać i mieć o wszystko pretensje, zupełnie, jakby ktoś rzucił na nich jakiś dziwny urok, albo coś w tym stylu. Marysia nie mogła tego znieść. Wróciła parę minut później, następnego dnia musiała harować w domu jak wół i nie obyło się też bez porządnego wykładu. Nie robili tak, nawet jak była tę parę lat młodsza, w końcu chodziło tylko o jakieś głupie parę minut.
            Nagle Szymon szturchnął ją ramieniem, wyrywając tym samym z rozmyślań. Chłopak skinął głową w kierunku obrazu, który właśnie mięli minąć. Przedstawiał on Harry'ego Pottera, walczącego z Voldemortem. Każde z nich dobrze wiedziało, jak ta walka się skończyła, więc nie roztrząsali zbytnio tematu, jednak to dało im do myślenia. Czyżby Hogwart naprawdę istniał? Podobnie jak sam Potter i Czarny Pan? Czy to wszystko wydarzyło się naprawdę? Tyle informacji dostarczonych naraz, sprawiło, że Marysię rozbolała głowa.
            Wszystko było takie szalone, bo jeszcze wczoraj była całkowicie przekonana, że magia to tylko wymysł ludzi, że nie istnieje coś takiego, jak prawdziwe zaklęcia, a Hogwart to niestety wymysł autorki sagi J. K. Rowling. Aż nagle okazuje się, że to jednak nieprawda, że wszystko istnieje. Tylko jaką rolę miała w tym Rowling? Czyżby potajemnie spisała całą historię, a potem Ministerstwo zdecydowało, że zamiast dołożyć wszelkich starań, aby wymazać mugolom, czy też nieumiejętnym pamięć, sprawi, żeby nie uwierzyli w prawdziwe istnienie tego wszystkiego, co zostało zapisane i jeszcze bardziej ukryli się. Mogła to być też prośba, aby kobieta jednak spisała to wszystko, a następnie wydała. Może potrzebowali pieniędzy, a stwierdzili, że historia Pottera jest wprost idealna na cykl książek o młodym czarodzieju, która przez długie lata będzie przynosiła im zyski.
            – Myślisz, że kim jest Rowling? – zapytał nagle Szymon. – Obstawiam Ritę Skeeter.
            – Och, błagam cię – odparła Marysia. – Tylko nie ona, przecież ty też jej nienawidzisz, to nie mogłaby być Rowling.
            – Hej, wolność słowa! – krzyknął rozbawiony Mikołajczyk. – Mogę mieć inne zdanie.
            Panna Pająk pokazała mu język, za to mężczyznę, prowadzącego ich do Ministra, najwyraźniej zirytowały hałasy, więc odwrócił się i spoglądając na tą dwójkę, przytknął palec do ust. I Marysia i Szymon zrozumieli, że mają się zamknąć, ale z niewiadomego powodu, zachciało im się śmiać, więc tylko próbowali stłumić to w sobie, albo zatkać ręką usta.
            Za to Basia i Martyna szły przed nimi, cicho dyskutując na temat magii, szkoły i wszystkiego, czego dotyczyła nowa sytuacja, w której się znalazły. Wymyślały przeróżne wizje tego, jak wszystko mogłoby wyglądać, od mundurków po sam zamek, tudzież innym budynek, w którym odbywały się zajęcia.
            – Myślisz, że będziemy tam mieszkać? – zapytała Basia. – Jak w Hogwarcie?
            – Raczej tak – odpowiedziała Martyna, zerkając do tyłu na Marysię i Szymona. – W końcu to szkoła dla czarodziejów z całej Polski, wyobrażasz sobie dojeżdżać tam codziennie? Bo ja nie.
            – W sumie, to racja.
            Dziewczyna zatrzymała się na chwilę i zaczęła przyglądać się jednemu z obrazów. Był ogromny, przedstawiał czterech mężczyzn, walczących z jakąś kobietą, którą otaczały mroczne cienie. Wygrywali, chociaż po ich czołach spływał pot, malarz był bardzo dokładny w szczegółach.
            – Nie idziesz? – zapytała Marysia, którą razem z Szymonem właśnie mięli ją minąć.
            Ona również spojrzała na obraz. Rozpoznawała tajemniczą kobietę, ale nie miała pojęcia skąd. Kojarzyła jej twarz i czarny klejnot, który wisiał na jej szyi, promieniujący na czarno-czerwona. Zmrużyła oczy i przechyliła lekko głowę na bok.
            – Mary, chodźmy już – powiedział Szymon ciągnąc ją za ramie. Skinęła mu głową i odrywając wzrok od obrazu ruszyła dalej.
            – Nie wiem dlaczego, ale wydaję mi się, że gdzieś już widziałam podobny obraz – mruknęła cicho do niego. – Ta kobieta wydawała się taka dziwnie znajoma.
            – Bredzisz – skwitował to Szymon. – To twoja wyobraźnia płata ci figle, bo niby gdzie miałabyś ją widzieć, co? Nigdzie i tyle w temacie.
            – Wcale nie pomagasz – odparła, oglądając się za siebie. – Ja naprawdę skądś ją kojarzę i nie chodzi tu o jakąś wyobraźnie, ani nic. Jestem pewna, że już gdzieś ją widziałam!
            Szymon zastanowił się przez chwilę, a następnie odezwał się:
            – Może była wyryta też na murach Ministerstwa? Może to tam ją widziałaś.
            – Może. – Jednak pomimo bardzo prawdopodobnej odpowiedzi Szymona, Marysia czuła, że to nie na murach już kiedyś spotkała się z tą kobietą. Czuła, że to było bardzo dawno temu, może nawet, kiedy była jeszcze dzieckiem.
            – Jesteśmy – oznajmił mężczyzna. – Biuro Ministra Magii, mam nadzieję, że wiecie, jak się zachować.
            Martyna, jako że stała najbliżej, nacisnęła klamkę i całą czwórką weszli do środka. Gabinet wnętrzem niezbyt wyróżniał się od wystroju pozostałej części budynku. Dominował kolor brązowy i biały. Meble wykonane były z drewna, a na środku stało ogromne ciemne biurko, przy którym siedział Minister we własnej osobie, przeglądając jakieś papiery. Jednak kiedy pojawili się już w środku, odłożył je wszystkie i powitał ich z uśmiechem.
            – Maria i Barbara Pająk, Szymon Mikołajczyk oraz Martyna Pieczka, o ile się nie mylę? Proszę siadajcie. – Wziął do ręki patyka, machnąwszy nim parę razy sprawił, że po drugiej stronie biurka pojawiły się cztery krzesła, obite czerwonym wyglądającym na miękki materiałem, na których nieśmiało usiadła cała czwórka. – Sprawy administracyjne dopiero będę załatwiać z waszymi rodzicami, a nam pozostaje omówić tylko wszystko, co dotyczy waszej edukacji. A mianowicie, przedmioty, klasy i przybory, które będą wam potrzebne, ale nie bójcie się, to nie jest wcale takie skomplikowane, jak wam się wydaje. Załatwimy to w parę minut.
            Nastała chwila ciszy, podczas której Minister wyczarował sobie filiżankę oraz również za pomocą magii, sprawił, że znalazła się w niej herbata.
            – Macie ochotę – zapytał, spoglądając na nich, ale wszyscy pokręcili przecząco głowami. – Dobrze, w takim razie myślę, że możemy od razu przejść do rzeczy.
            Minister na pierwszy rzut oka wydawał się bardzo mądrym, wyrafinowanym i wykształconym człowiekiem, którym z pewnością był, w końcu inaczej nie zostałby Ministrem, tak? Nie był stary, a nawet jeśli był, to trzymał się bardzo dobrze, bo wyglądał może na czterdziestkę, albo nawet mniej. Miał czarne włosy, które idealnie wpasowywały się do koloru garnituru, w który był ubrany. Nie przypominał Ministra, którego Marysia pamiętała z filmów, przedstawiających życie młodego Pottera, ale budził szacunek, nie mogła tego nie przyznać.
            – Ja nazywam się Korneliusz Kowalski i jak już pewnie wiecie, jestem Ministrem Magii w Polsce. Jak już wspominałem, omówimy sobie parę spraw dotyczących waszej nowej szkoły. Wiem, że jesteście nowi w tym temacie, ale uwierzcie mi, że wszystko wam się spodoba. Szkoła Magii im. Braci Grimm posiada wszystko, czego nie mają inne szkoły i o wiele, wiele więcej. Dobrze, więc tak. Zaczniemy od najmłodszych, bo z nimi najmniej trzeba omówić.
            Basia już po jego słowach wiedziała, że zacznie od niej.
            – Barbara Pająk. Mogę mówić ci Basia? Jeśli chodzi o ciebie, moje dziecko, to zaczniesz
naukę na roku trzecim. Właściwie to nie różni się on od pierwszego i drugiego niczym, prócz dodatkowych przedmiotów, które musisz wybrać. Będą one potrzebne później, do testów końcowych. Co do pana Mikołajczyka i panienki Martyny oraz ich czwartego roku, to właściwie niewiele więcej będziecie musieli zrobić, niż wasza koleżanka. Wybranie dodatkowych przedmiotów jest niezbędne, zaraz przygotuję wam ich listę, panna Marysia też będzie musiała je wybrać i w sumie to tyle. Rozmawiałem już z dyrektorem i nauczycielami, dostaniecie trochę czasu na przyzwyczajenie się i nadrobienie wszystkiego, a dodatkowe zajęcia omówicie już z opiekunami waszego domu, po dostaniu planu lekcji.
Oprócz tego, że miała wybrać nowe przedmioty Marysia nie wiedziała zupełnie nic. Liczyła na to, że Minister powie im coś więcej, o samej szkole i w ogóle. Jednak nawet nie wspomniał, jakie to będę lekcję, ani nic o mundurkach. Właściwie to wiedzieli niewiele więcej, niż parę minut wcześniej.
            – I jeszcze jedna rzecz! – dodał po chwili, zwracając się w stronę starszej z sióstr Pająk. – Na koniec ostatniego, siódmego roku każdy uczeń piszę testy podsumowujący całe siedem lat nauki. Nazywamy je Okropnie Trudnymi Testami Magicznymi, ale i tak prawie wszyscy mówią na nie OTTM’y. Rozmawiałem już z komisją do spraw edukacji w naszym ministerstwie i znaczna większość zgodziła się, aby panienka Marysia w razie potrzeby mogła napisać je jeszcze raz, ponieważ straciła najwięcej nauki z was wszystkich i może być jej najciężej to wszystko nadrobić. Mam w każdym razie nadzieję, że tak się jednak nie stanie. Teraz to już naprawdę koniec.
            Minister zaklaskał w dłonie, zaraz potem drzwi otworzyły się, a stanął w nich mężczyzna, który przyprowadził ich tutaj parę minut wcześniej. Zaklasnął drugi raz, i tym razem przed każdym z nich pojawiły się dwie kartki. Jedna z listą przedmiotów, na które będą chodzić (zaznaczone były na niej te obowiązkowe i te które jak wspominał wcześniej pan Kowalski, mogli wybrać sami), oraz lista podręczników i innych potrzebnych przyborów.
            – Mam nadzieję, że jeszcze się zobaczymy – pożegnał się z nimi Minister. – Mam ogromną nadzieję.

~*~

Historia stara, jak czas…

– Też to słyszeliście? – zapytała Marysia, przystając na chwilę i rozglądnęła się.
– Ale co? – mruknął Szymon, unosząc jedną brew. – Chyba to dla ciebie trochę za dużo, jak na jeden dzień. Spokojnie, tylko zrobimy te zakupy i będziesz mogła odpocząć.
Nie do końca jednak przekonały ją słowa kuzyna, ale ruszyła dalej, udając niewzruszoną sytuacją, która miała miejsce kilka chwil wcześniej.
            – Dalej nie mogę uwierzyć, że to się dzieję naprawdę! – wykrzyknęła podekscytowana Martyna, po tym, jak po raz kolejny przeczytała obie kartki. – Polska Szkoła Magii! To naprawdę niesamowite!
Szymon tylko wywrócił oczami. Powtórzyła to samo chyba już piąty raz, odkąd wszyli z gabinetu Ministra. Jasne, on też się cieszył, jednak sama obecność Martyny mocno go irytowała. Kłócili się praktycznie od ich pierwszego spotkania, kiedy to dla żartów się jej oświadczył, a ona niewiadomo z jakich przyczyn postanowiła się obrazić. Od tamtego czasu właśnie mieli konflikt. Nierozwiązany, póki co.
            – A ktoś w ogóle wie, gdzie jest ta Ulica Przekątna, czy coś? – zapytała Basia, spoglądając to na kartkę, to na nich. – Z tego co pamiętam, nikt o niej nie wspominał.
            – Spokojnie – odezwał się mężczyzna, ja was zaprowadzę. Ministerstwo ma specjalne przejście.
            Wszyscy skinęli mu głową i tym razem już w milczeniu kierowali się w wybranym przez niego kierunku.

Historia stara, jak czas,
Magia stara, jak świat

            – Naprawdę tego nie słyszycie? – zapytała niecierpliwie Marysia, kiedy tajemniczy głos znowu przemówił. – Nie słyszycie, prawda? A ja wychodzę na wariatkę?
            – Wiesz, właśnie idziemy na magiczną ulicę, żeby zrobić magiczne zakupy – odpowiedział jej Szymon. – Tu wszyscy jesteśmy wariatami.
            – Trochę, jak Kraina Czarów, nie sądzicie? – zagadnęła Martyna, dla rozluźnienia atmosfery i sprawy tajemniczego głosu.
            – To w ogóle nie jest jak Kraina Czarów – fuknął jej Szymon. – Porównałbym to do Hogwartu, ale to może tylko moje zdanie.
            Basia i Marysia spojrzały na siebie porozumiewawczo, ale nie odezwały się, ani słowem, bo z reguły to nie pomagało, więc dlaczego miałoby zadziałać tym razem? Jak pozwalały im się kłócić to po paru wymienionych argumentach oboje przestawali, a kiedy się wtrącały to konflikt podsycał się jeszcze bardziej, a zwykła wymiana zdań zamieniała się w niemalże bójkę.
            – Jesteśmy! – oznajmił, kiedy stanęli przed obrazem ulicy.
            Była to ruchliwa ulica, a może raczej uliczka, na której było pełno ludzi ubranych w fikuśne stroje, suknie i wysokie tiary. Niosących kociołki lub miotły, albo zwierzęta. Czy to koty czy sowy, siedzące na ich ramionach.
            – No, już! – krzyknął. – Przechodźcie, przechodźcie! Nie mamy całego dnia!
            Basia, jako że stała pierwsza, niepewnie dotknęła ściany, na której namalowany był obraz, a jej ręka, no cóż, jakby zniknęła gdzieś w połowie.


~*~

Przepraszam, że znowu tak długo nie było rozdziału, ale naprawdę w ogóle nie miałam pomysłu, jak go napisać. To jest chyba czwarta wersja, ale jestem z niej najbardziej zadowolona. Mam nadzieję, że wam tez się podobała.

To chyba tyle, następny rozdział dodam wcześniej, niż ten.

niedziela, 25 grudnia 2016

Rozdział 1 "Ceglana ściana?"

Marysia z wielkim zdziwieniem wymalowanym na twarzy wpatrywała się ceglaną ścianę przed sobą, oraz własnego ojca, starającego się zdziałać coś za wszelką cenę. Pytanie tylko, do czego on właściwie zmierzał?

Nie miała pojęcia, dlaczego po raz kolejny w ciągu paru dniu przyjechali do Warszawy, skoro stolica była miejscem, które Marysia znała już niemalże na pamięć. Przyjeżdżali tu praktycznie, co roku, ale teraz to była już lekka przesada, żeby po niespełna tygodniu znowu tu wracać. To wydawało się nie posiadać, żadnego logicznego wytłumaczenia, a ceglana ściana, przed którą właśnie stali, tylko jeszcze bardziej komplikowała wszystko. Marysia kątem oka zerknęła na Szymona, który właśnie stanął obok niej, jednak pozostała w milczeniu. Nie chciała przyznawać, iż chociaż przez chwilę pomyślała, że jej tata mógłby być chory psychicznie. Jednak tak właśnie pomyślała, no bo czy on właśnie liczył cegły? Cegły? A wydawało się, że to jej własne pomysły czasami pozbawione były jakiegokolwiek sensu, no cóż, najwyraźniej miała to wrodzone genetycznie.

Jej siostra już powoli otwierała usta, prawdopodobnie, żeby zdać pytanie, ale Marysia w porę przytknęła palec to warg, uciszając ją tym gestem.

Pan Pająk, co parę minut prychał z niezadowolenia i zaczynał się coraz bardziej denerwować, przez co liczenie cegieł szło mu jeszcze gorzej, co wnioskowała Marysia, bo wcale nie przynosiło efektów, jakiekolwiek miałyby one być. Dziewczyna niepewnie zerknęła w stronę matki, która posłała jej tylko surowe spojrzenie, mówiące, żeby się nie odzywali. Szybko odwróciła wzrok od rodzicielki i wzięła głęboki wdech, a następnie z przyzwyczajenia sprawdziła godzinę na telefonie. Dochodziła pora obiadu, co nie wnioskowała tylko po zegarze, ale jej brzuch dawał silnie do zrozumienia, że natychmiastowo potrzebuje pokarmu i nie interesowała go, żadna ceglana ściana.

- Długo jeszcze? - niecierpliwił się tata Szymona, który podchodząc do ojca Marysi i Basi, przeleciał wzrokiem kartkę, którą trzymał. - Chyba potrzebujesz pomocy.

Pan Pająk skinął głową ze zrezygnowaniem i tym razem już we dwójkę zaczęli wszystko od nowa.

Marysia rozglądnęła się po ślepym zaułku, ale nie wyglądał on jakoś specjalnie nadzwyczajnie. Gdzieś w rogu stał ogromny kontener na śmieci, z którego wydobywał się nieprzyjemny zapach, a na ścianach wymalowane były graffiti, niektóre z logiem drużyn piłkarskich, a inne były po prostu zwykłymi nic nie znaczącymi napisami.

Nagle coś poruszyło się, wprawiając w zadowolenie obu z ojców. Pan Pająk zmiął kartkę, na której ewidentnie musiała być instrukcja i niechlujnie włożył ją do kieszeni. Marysia zerknęła w stronę ściany, która właściwie wyglądała tak, jak wcześniej. Oprócz tego, że w miejscu jednej z cegieł, widniała para wytrzeszczonych niebieskich oczu, lustrujących ich wzrokiem.

Ktokolwiek, kto stał za tą ścianą, musiał być bardzo podejrzliwy, bo zanim zabrał głos, przypatrywał się im dobre dziesięć minut, podczas których dorośli zaczęli się denerwować i raz po raz mruczeć pod nosem przeróżne przekleństwa.

- Czy mógłby pan nas łaskawie wpuścić? - zapytał zdenerwowany pan Mikołajczyk, uderzając w ścianę, w miejscu zaraz obok dziury, przez których mężczyzna na nich patrzył.

Szymon podejrzliwie spojrzał na Marysię, stojącą z uniesionymi brwiami, która widząc spojrzenie kuzyna, tylko wzruszyła ramionami.

Mężczyzna odchrząknął tak głośno, że usłyszały go nawet matki dzieci, stojące najdalej od ceglanej ściany.

- Um, przepraszam, ale czy mógłbym bardziej przyjrzeć się pańskim dzieciom? - zapytał ich ojców. - Wolałbym, żeby żaden nieumiejętny przypadkiem nie wtargnął na teren Ministerstwa. Mam nadzieję, że to nie będzie problem, żeby zbliżyli się tylko troszkę do mnie.

- Nieumiejętni? - zapytała Marysia. - Ma pan na myśli mugoli?

- Och, oczywiście, że tak. O kim innym mógłbym myśleć, ale w Polsce raczej nie nazywamy ich mugolami, tylko nieumiejętnymi. - Uśmiechnął się do niej.

- To trochę obraźliwe - stwierdził sucho Szymon, krzyżując ręce i podchodząc bliżej. - Mugole brzmią o niebo lepiej.

- Nieba w to nie mieszajmy - mruknął trochę zdenerwowany mężczyzna. - A teraz ruchy, ruchy, bo jeśli ktoś nas zobaczy to będę miał niezły problem.

W jednym momencie ściana rozsunęła się, a ich oczom ukazała się kamienna ulica. Wokół niej stał biały mur, na którym wyryte były jakieś sytuacje, które najwyraźniej przedstawiały różne sceny z historii magii w Polsce.

- Szybko, szybko - poganiał ich mężczyzna.

Marysia przyjrzała mu się. Wyglądał trochę, jak portier, który urwał się z jakiegoś hotelu.

Kiedy już wszyscy znaleźli się po drugiej stronie, przejście zamknęło się z głośnym hukiem.

Mężczyzna przepchnął się na sam przód i stanął do nich przodem, prostując się przy tym jak drut. Po raz kolejny już tego dnia odchrząknął.

- Witam w Ministerstwie Magii, tak jak już pewnie państwo wiedzą, za chwile odbędzie się rozmowa z Ministrem, który już oczekuje w swoim gabinecie. Bardzo proszę nie zatrzymywać się, tylko podążać za mną. Może wydaje się to łatwa droga, ale proszę uwierzyć, naprawdę nietrudno się tutaj zgubić.

Odwrócił się i ruszył do przodu, a oni za nim w milczeniu.

- Jak myślisz, co to jest? - zapytała Martyna Marysię, wskazując na ściany otaczające ulicę.

Starsza panna Pająk wzruszyła ramionami i również zaczęła przyglądać się dziwnym murom. Były pomalowane na lekko wpadający w beż, biały. Wydawały się dosyć wysokie, ale nie na tyle wysokie, żeby nie mogli dostrzec ich czubków. Rzeźby się na nich wyryte, miały wiele szczegółów, a postacie różniły się od siebie pod różnymi względami. Przeszło jej nawet przez myśl, że mogły zostać wykonane za pomocą magii, ale szybko odrzuciła od siebie tę opcję. Nie mogli iść tak bardzo na łatwiznę.

Nie minęło wiele czasu nim doszli do ogromnego budynku, wyglądem przypominającego ratusz. Tym razem Marysia musiała zadrzeć głowę do góry, żeby dostrzec na szczycie, powiewającą Polską Flagę, a zaraz obok niej flagę polskich czarodziejów. Dwie skrzyżowane różdżki na biało-czerwonym tle. Dziewczyna uśmiechnęła się lekko, po czym pośpiesznie weszła do środka, zaraz za Szymonem, Basią i Martyną.

W środku wszystko wyglądało o wiele bardziej magicznie. Na ścianach wisiały obrazy, przedstawiające czarodziejów, a lampy zawieszone były w powietrzu. Chociaż wcale nie miała pewności, czy to naprawdę były lampy, bo wyglądały, jak kluki światła latające pod sufitem.

Szymon szturchnął ją w ramię w samą porę, bo niemalże dobiłaby do stojącego na środku biurka, przy którym z kolei siedział innym mężczyzna. Uśmiechnęła się do niego i szybko odwróciła, próbując ukryć zażenowanie. A to wszystko przez to, że zagapiła się na jakieś światła.

- Czy możemy już stąd iść? - powiedziała sama do siebie, oglądając się do tyłu, na siedzącego przy biurku bruneta.

Był dosyć przystojny. Jego włosy były w nieładzie, ale loki tylko dodawały mu uroku. Na nosie miał grube oprawki, które tylko sprawiały, że wydawał się inteligentniejszy, chociaż głupcem pewnie nie był, bo nielogicznym byłoby zatrudnianie takich w Ministerstwie. Kiedy zobaczył, że Marysia się mu przygląda, posłał jej lekki uśmiech i wrócił do swojej pracy przy stosie papierów.

- Właściwie to możemy już iść - odpowiedział jej mężczyzna, z którym przyszli. - Minister już na was czeka.

* * *

Okej, to ruszamy z poprawioną wersją. Ten rozdział jest dosyć krótki, ale chciałam zakończyć w tym momencie. Jeszcze nie do końca wyłapałam wszystkie błędy, ale zrobię to jutro, bo dzisiaj już nie dam rady. Mam nadzieję, że prezent udany C:

poniedziałek, 5 grudnia 2016

Zmiany, powrót i jeszcze raz zmiany

Wow, ale dawno mnie tu nie było.

Naprawdę nie sądziłam, że moja przerwa może tyle potrwać, poważnie.

Chciałabym na początku przeprosić, ale straciłam wenę i nie potrafiłam jej przywołać. Kiedy patrzyłam na swoje zapiski, czułam, że to był denny pomysł.

Ale doszłam ostatnio do wniosku, że wcale nie był. Potrzeba tylko paru poprawek, więc postanowiłam, że zacznę pisać od nowa. Tę samą historię, z tymi samymi postaciami, no może lekko zmienię fabułę, ale głównie tą, której nie poznaliście do tej pory.

Ogólnie zmieni się parę rzeczy w szkole, w Grimmie i zamierzam dodać nową szkołę z Fantastycznych Zwierząt (Boże, kocham ten film i Newta też kocham). Pozmienia się też trochę obsada opowiadania.

Mam nadzieję, że jeszcze ktoś tu zostanie i będzie czytał moje wypociny.

Poprawione rozdziały zacznę publikować w Boże Narodzenie, taki mały prezent ode mnie na święta.

Pozdrawiam cieplutko i jeszcze raz przepraszam za moje zniknięcie. Jeśli ktoś tu jest, to proszę o komentarz, po powrocie będzie dla mnie ogromnym wsparciem.


PS. Zmieniłam nazwę na Patronuska, jakby ktoś chciał wiedzieć xx

niedziela, 20 marca 2016

Pytania do bohaterów #2

 Hejo! Witajcie w pytaniach do bohaterów 2! Coś na co wszyscy czekali! Bardzo się cieszę, że zakładka się przyjęła. To zaczynajmy!

Do Szymona:

Czarna Dama: Jesteś moim faworytem, wiesz?
Szymon: *rumieni się* Och, dziękuje! A tak na serio. Naprawdę? Nie spodziewałem się tego. Bardzo mi miło.  Mam nadzieję, że to się nie zmieni.

Czarna Dama: W skali od 1 co 10 opisz, jak bardzo wkurzająca jest Martysia?
Szymon: Martysia? Kto to jest Martysia?! *Basia przewraca oczami i wszystko mu tłumaczy* Aaaaaa! Dziesięć! Dobra, dziewięć, bo jak jej nie ma, to w sumie mnie nie wkurza :D

Czarna Dama: Mogę mówić do ciebie Szymek? Czuj się zaszczycony, bo Martysi nie pytam.
Szymek: Jasne! Czuje się, czuje :D

Czarna Dama: Naprawdę jesteś fajny.
Szymek: Wiem.

Czarna Dama: Które czasy z Harry'ego Potter'a wydawały ci się najfajniejsze?
Szymek: Myślę, że czasy Harry'ego, o których zresztą autorka piszę inne ff (jej pierwsze) i tam jestem. 
Autorka: Team Szinny!
Szymek: *przewraca oczami* Tak, tak. Team Szinny! Ciekawe kto zgadnie o co chodzi ;P (Dla tego zrobię coś specjalnego) No, i czasy Huncwotów. 

Czarna Dama: Czy zgadłam, że odpowiedzią na poprzednie pytanie było ,,w czasach Huncwotów".
Szymek: Można powiedzieć, że poniekąd.

Czarna Dama: Dlaczego wyzywałeś Martysię?
Szymek: To nie do końca było wyzywanie! Tak wyszło.

Bagno Gar: Jak być w drużynie Quidditcha?
Szymon: Bardzo fajnie. Zupełnie się tego nie spodziewałem. Jest super, może oprócz tego ostatniego wypadku ;/

Nikola Potter: Treningi są męczące?
Szymon: Trochę ;/

Nikola Potter: O co wyzywałeś Martynę?
Szymon: Odpowiedź masz trochę wyżej :)

Nikola Potter: Jaki jest Twoim zdaniem ideał dziewczyny?
Szymon: No, na pewno nie taka co najpierw ze mną zrywa, a później wysyła mi coś w tym stylu - Me serce krwawi! Nie, takich nie lubię.

Nikola Potter: Czy uważasz, że patron domu Martysi pasuje do niej?
Szymon: Czy możecie przestać zadawać o niej pytania! Wracając jednak do tematu. Nie wiem. Nie myślałem nad tym.

Nikola Potter: Grałeś w taką grę komputerową heroes 5?
Szymon: Nie. Ale jak polecasz to chętnie zagram, jak tylko wrócę do domu.

Nikola Potter: Fajny jesteś, opowiedz coś o sobie.
Szymon: Nie potrafię. Wybacz :(

Nikola Potter: Szymon: Uwielbiam cię!
Szymon: Dziękuje :)

Nikola Potter: Jakie jest twoje największe marzenie?
Szymon: Kiedyś mógłbym bez wahania odpowiedzieć, że zostać piłkarzem, ale teraz. Czy ja wiem. Osiągnąć coś w życiu i być szczęśliwym.

Nikola Potter: I love ice cream!
Szymon: Me too, bro!

Nikola Potter:  Jaki był twój ulubiony przedmiot w NORMALNEJ szkole?
Szymon: Chyba cię nie zaskoczę, mówiąc, że wf.

Gilraen Black: Jak się czujesz będąc w drużynie?
Szymon: Jest super :)

Gilraen Black: Kiedy masz imieniny?
Szymon: Dobre pytanie, kiedy ja mam imieniny? Nie mam bladego pojęcia, za to urodziny mam 20 kwietnia! Będę czekać na życzenia! :D

Gilraen Black: Grałeś kiedyś w Gothica, Morrowinda lub The Gild?
Szymon: Tylko w Gothica.

Gilraen Black: Wieloryb czy delfin?!
Szymon: Wieloryb!
Autorka: Serio?
Szymon: W sumie to oba lubię.

Gilraen Black: To imię do Ciebie pasuje!
Szymon: No, przecież wiem xD

Gilraen Black: I love you!!!
Marysia: A kto go nie kocha?
Martyna: Ja...
Marysia: Chodzi o czytelników...
Szymon: Trochę się boję, że jeśli odpowiem - me too - to za tydzień dostanę pierścionek zaręczynowy, albo jakieś akta ślubne. Ale co mi tam! Kocham was wszystkie, dziewczyny!

Do Basi:

Czarna Dama: Basik: Jesteś trochę dziecinna, jak na osobę starszą ode mnie i rówieśniczkę mojej kuzynki, wiesz?
Basia: Tak? Wiesz na co dzień się tak nie zachowuje, a że w rozdziałach to wina autorki!
Autorka: Dobra, dobra. Poprawię się. Ale tak dla wyjaśnienia. Basia taka trochę jest. Nie bij mnie! Bo od zawsze była zmuszana do zabawy z dziećmi, jako najmłodsza z nich. To tyle :)

Czarna Dama: Śmieszna jesteś.
Basia: Dziękuje.

Nikola Potter: Wiesz, że jesteśmy rówieśniczkami?
Basia: Fajnie!

Nikola Potter: Śmieszna jesteś!
Basia: Dzięki!

Nikola Potter: Chciałabyś piżamkę-pandę?
Basia: No, jasne!

Nikola Potter:  Opowiedz mi coś o sobie.
Basia: No, cóż. Mam na imię Basia Pająk. Mam starszą siostrę Marysię. Cieszę się, że chodzę do nowej szkoły, koleżanki w mojej byłej klasie były okropne! Nie wiem, co więcej mam powiedzieć. Nie potrafię opowiadać o sobie.
Marysia: Masz to po mnie...

Nikola Potter: Umiesz śpiewać?
Basia: Coś tam potrafię...

Gilraen Black: Jaki jest Twój ulubiony sport?
Basia: Myślę, że siatkówka :)

Gilraen Black: Czekolada dla ciebie *rzuca*.
Basia: *patrzy na nią jak na Boga* Chwała ci, dobra kobieto!

Gilraen Black: Czytałaś serię "Wiedźmin"? Gorąco polecam. Dwa lata młodsza od Ciebie dziewczynka (moja siostra) czytała i jej się podobało, ale mój wujek też lubi (56 lat).
Basia: Nie czytałam, ale skoro polecasz to jak tylko wrócę do domu to przeczytam :)

Gilraen Black: Tęsknisz za swoimi rodzicami?
Basia: Trochę...
Marysia: Myślę, że my wszyscy tęsknimy...
Martyna i Szymon: No...

Gilraen Black: Jesteś urocza!
Basia: Dziękuje!

Do Martyny:

Czarna Dama: W skali od jeden do dziesięciu opisz, jak bardzo wkurzający jest ten koleś, co chciał się pobić się z Szymkiem?
Martyna: Filip? Wcale nie jest wkurzający. No, może trochę. Za bardzo bierze wszystko na poważnie, a my jesteśmy jeszcze dziećmi.

Czarna Dama: W skali od 1 co 10 opisz, jak bardzo wkurzający jest Szymek?
Martyna: Dziesięć!

Czarna Dama: Od czego wyzywał cię Szymek?
Martyna: To nie było do końca wyzywanie. On najpierw chciał mi się oświadczyć, a potem ignorował, a potem mówił, że jestem głupia, denerwująca itp.

Nikola Potter: Co sądzisz o swoim zalotniku?
Martyna: O Filipie? Błagam cię! Nie nazywaj go tak!

Nikola Potter: Twój ulubiony sport.
Martyna: Oprócz quidditcha to żaden. Jak można oglądać piłkę nożną. To jest nudne *Marysia i Szymon patrzą na nią morderczym wzrokiem*.

Nikola Potter: Nudna jesteś, powiedz coś ciekawego. Może opowiedz o Szymonie!
Martyna: No, wiesz. Dzięki. O Szymonie? Głupek. To by było na tyle.
Marysia: Trzy razy na nie. Dziękujemy.
Martyna: Jak to trzy?
Marysia: Ja, Szymon i Basia.
Martyna: *patrzy na Basie* I ty przeciwko mnie, Brutusie!

Gilraen Black: Z imienia, wyglądu i zachowania przypominasz mi koleżankę. Nie, to nie jest komplement.
Martyna: Przykro mi...

Gilraen Black: Jaki jest Twój ulubiony kolor?
Martyna: Fioletowy i niebieski.

Gilraen Black: Czytałaś Baśniobór lub Władcę Pierścieni?
Martyna: Czytałam Baśniobór, świetna książka, a Władcę mam zamiar :)

Gilraen Black: Jakiej rasy jest Twój pies?
Martyna: Mieszaniec ;)

Gilraen Black: Kochasz swojego psa?
Martyna: Kocham go, głównie z tego powodu go ze sobą nie zabrałam, nie chciałam zamieniać go w jakieś szkatułki itp.

Gilraen Black: Dlaczego ani razu podczas tego wyjazdu nie pomyślałaś o swoim psie?
Martyna: A myślałam, że nie było napisane to wina autorki.
Autorka: *unosi ręce w geście obronnym*

Do Marysi:

Czarna Dama: Która postać z Harry'ego Potter'a była Twoim skromnym zdaniem najfajniejsza, Maryśku?
Marysia: Ale tylko jedna?! Wydaje mi się, że tutaj (akurat w tych pytaniach) powiem, że Severus Snape. Tak na prawdę jest to jedna z wielu moich ulubionych postaci w tej książce, ale całkiem niedawno zmarł Alan Rickman (pisane 16 stycznia, Alan zmarł 14), więc to dla jego pamięci, bo kojarzył mi się głównie ze Snapem, choć oprócz tej roli grał jeszcze wiele innych, równie świetnych. A tak w ogóle. Fajną mam ksywkę!
Autorka: To było takie piękne!

Czarna Dama: Czy chciałabyś kiedyś spotkać Albusa, Jamesa i Lily Potter'ów?
Marysia: Głupie pytanie! Mam nadzieję, że tak się stanie na wymianie.
Szymek: Rymuje, choć tego nie czuje!

Czarna Dama:  Mogłabyś podliczyć pytania do konkretnych osób (te do wszystkich liczą się jako jedno pytanie do każdego) i zrobić tabelkę, ile kto miał pytań i kazać wygranemu palnąć jakąś wzruszającą mowę typu ,,Wiedziałem, że będę najlepszy!" (wygrywa osoba z największą ilością pytań?)
Marysiek: Dobrze, pod koniec postu :)

Czarna Dama:  Masz niefajne imię. Angielska wersja brzmi lepiej.
Marysiek: Tak? No, cóż pretensje do autorki, która ma manię nazywania postaci swoim imieniem.
Autorka: Nieprawda!
Marysiek: Idź lepiej spać!
Autorka: Wiesz, że mogę cię zabić w następnym rozdziale?
Marysiek: Nie zrobisz tego, jestem zbyt ważna dla twojej fabuły. Zresztą jak każdy z nas.
Autorka:...

Nikola Potter:  A walniesz Adama na wizji?
Marysia: Pożyjemy zobaczymy.

Nikola Potter: Czego nie cierpisz w innych ludziach?
Marysia: Dużo rzeczy. Arogancji, egoizmu, zła itp. Cały dzień bym wymieniała.

Nikola Potter: Chcesz pomóc mi przy ukrywaniu ciała Adasia?
Marysia: Co?!

Nikola Potter: Gdzie chciałabyś pojechać na wakacje?
Marysia: Wszędzie! Chciałabym zwiedzać świat!

Nikola Potter: Lubię cię, wiesz?
Marysia: Ooooo, dzięki.

Nikola Potter: Nauczę cię Avady Kedavry, abyś mogła zabić Adasia.
Marysia: Ale ja go nie chcę zabić... Dobra, może trochę...

Nikola Potter:  Masz beznadziejne imię i nazwisko. Lepiej przedstawiaj się angielską wersją imienia i hiszpańską nazwiska: Mary Araña. Ładnie to brzmi.
Marysia: Dzięki... Może na wymianie skorzystam z twojej rady ;)

Gilraen Black:  Jak bardzo się cieszysz, że jedziesz do Hogwartu? Opisz za pomocą czynności, np. uśmiecham się, skaczę po łóżku szpitalnym, zwyczajnie czytam książkę itp.
Marysia: Okej! *skacze na szpitalnym łóżku, krzyczy, biega po szpitalu i po korytarzach, wystawia głowę przez okno i krzyczy - Ej, ludzie jadę do Hogwartu!*

Gilraen Black: Mimo nudnego imienia jesteś całkiem fajna :)
Marysia: Dlaczego wszystkim nie pasuje to moje imię! Ale dzięki.

Gilraen Black: Przypomnisz mi, jaki masz kolor włosów?
Marysia: Brązowy :)

Gilraen Black: Kiedy masz urodziny?
Marysia: 25 sierpnia :)

Gilraen Black: Lubisz/lubiłaś simsy?
Marysia: Lubię :)

Gilraen Black: Jakim torturą poddałabyś "Zmierzch"?
Marysia: Pewnie was tu teraz zaskoczę, ale żadnym, bo książka jak książka (nigdy nie przeczytam, ale co tam), no i koleżanki by mnie pewnie zamordowały...

Gilraen Black: Masz okropne nazwisko. Brzydzę się pająków... :c
Marysia: Majka już mi to mówiła...

Gilraen Black: Postanowiłam uzasadnić dlaczego masz nudne imię. Mam tak na drugie... :(
Marysia: Rozumiem, nie gniewam się...
Autorka: A ja mam tak na pierwsze :) xD

Gilraen Black: Liczę że nie masz na drugie Zuzanna.
Marysia: Nie, spokojnie, nie mam :)

Do Adama:

Czarna Dama: Czy Marysia cię walnęła, bo Nici się pytała?
Adam: Ja nic o tym nie wiem.
Marysiek: JESZCZE.

Nikola Potter: Czy Marysia ci ostatnio coś zrobiła, np. uderzyła?
Adam: Nie?
Marysia: Jak już wspominałam. JESZCZE.

Bagno Gar: Podoba ci się Marysia?
Adam: Marysia jest ładna i na samym początku myślałem, że może coś z tego będzie. Kiedy ją poznałem zrozumiałem, że nie jest taka jak te wszystkie dziewczyny, z którymi do tej pory chodziłem.

Bagno Gar: Lubię Cię wiesz?
Adam: Bardzo mi miło :) Chyba jako jedyna.

Nikola Potter: Wiesz, że zabiję cię za zwracanie się do mnie bez szacunku?
Adam: Czy ja się kiedyś zwróciłem do ciebie bez szacunku? O.o *Autorka pokazuje mu odpowiedzi na poprzednie pytania* Ale to nie był brak szacunku!

Nikola Potter: Jaki jest twój ideał dziewczyny?
Adam: Nie mam. Chyba.

Nikola Potter: Zakochałeś się w Marysi?
Adam: Ładna jest.
Marysia: Wiem.
Adam: Przestań! To moje pięć minut!
Marysia: No i co?
Adam: Wyjdź!
Marysia: Nie.
Adam: Bo się obrażę.
Marysia: Dobra, dobra. Już idę *podnosi ręce w geście obronnym i idzie porozmawiać z Feliksem*

Nikola Potter: Masz ty jakieś sensowne zainteresowania poza sportem?
Adam: Coś mi się zdaję, że mnie nie lubisz. Tak, gram na gitarze. Zagrać ci serenadę?

Nikola Potter: Umiesz czytać?
Adam: Gdybym nie umiał to nie uczyłbym się w tej szkole.

Nikola Potter: Umiesz liczyć?
Adam: No, umiem.

Nikola Potter: Udowodnij 5!=...
Adam: Zaraz... Co?!
Autorka: Na ogół jestem dobra z matmy, ale co?! O.o

Nikola Potter: Zginiesz w męczarniach moich Cruciatusów!!!
Adam: Okej? *patrzy porozumiewawczo na autorkę, ale ta nie reaguję i wzrusza ramionami*
Adam: No, ej! Może byś tak mnie obroniła.
Autorka: To moi czytelnicy. Kocham ich, po za tym. Kto tu ma magiczne moce? Hmm?

Nikola Potter: Giń!
Adam: Okej?

Nikola Potter: Crucio!
Adam: *robi unik*

Nikola Potter: Avada Kedavra!!!
Adam: *robi kolejny unik* No, ej!!

Gilraen Black:  Jak to jest chodzić do szkoły, w której Twój ojciec jest dyrektorem?
Adam: Chyba DZIADEK. Normalnie, nie daje mi żadnych forów.

Gilraen Black: Mam ochotę wskrzesić Bellatrix Lestrange i pozwolić jej się z Tobą "pobawić"?
Adam: Nie jestem pewien co do tej "zabawy", ale wskrzeszaj, czystokrwistemu nic nie zrobi, a postacią była fajną.

Gilraen Black: *czyta* Hmmm... Już wiem gdzie jest kamień wskrzeszenia!
Adam: Wiesz! Nie gadaj! Mówisz o tym Insygnium? To na co jeszcze czekamy! Idziemy go szukać i wskrzeszamy Bellatrix!

Gilraen Black:  Zawsze uwielbiałam Bellatrix, wprost ją k-o-ch-a-ł-a-m!
Adam: No, ja też!

Gilraen Black: Niedługo razem z postaciami będę w Hogwarcie i odnajdę kamień muhahahahaha!
Adam: No to czekam :)


Do Feliksa:

Czarna Dama: Felix Kolumb. Kolumb... Ha, ha, ha
Feliks: Po pierwsze FELIKS! A po drugie, tak, bardzo śmieszne...
Autorka: No, nie obrażaj się tak!

Bagno Gar: Jak to jest być spokrewnionym z Malfoyami?
Feliks: Oprócz tego, że Lucjusz chyba mnie nie znosi to całkiem fajnie. Scorpius, pomimo że młodszy to spoko kuzyn.

Bagno Gar: Masz śmieszne ale fajne nazwisko wiesz?
Feliks: Pewna pani na górze już mi to uświadomiła. Ona i wiele innych osób.

Nikola Potter: Lubisz swoją szkołę?
Feliks: Tak. I przypominam, że to się piszę FeliKS. Moje imię jest spolszczone. Rodzice poszli na kompromis.

Nikola Potter:  Jak się czujesz, będąc spokrewniony z Malfoy'ami?
Feliks: Jak już wspominałem to w porządku, oprócz tego, że Lucjusz chyba mnie nienawidzi.

Gilraen Black: Masz śliczne nazwisko!
Feliks: Dziękuje *rumieni się*

Gilraen Black: Masz piękne imię!
Feliks: Nie zarumieniłem się tak odkąd moja dziewczyna...
Autorka: Cicho siedź ty idioto, bo wszystko wypaplasz!
Feliks: Dziewczyna? Powiedziałem dziewczyna? Miałem na myśli odkąd moja mama...
Autorka: Weź się już zamknij.

Do Kamila:

Czarna Dama: Ładne masz imię.
Kamil: Dziękuje, wiem.
Autorka: Tak, ja też wiem. Nie bez powodu dałam ci to imię.
Kamil: O.o
Autorka: I tak ci nie powiem.

Do Olka:

Czarna Dama: Gdy będzie zima ulepisz bałwanka swojego wzrostu, kupisz mu perukę, nazwiesz Olaf i będziesz miał bliźniaka. Nie przypadłeś mi do gustu.
Olek: Pożyjemy zobaczymy. Ale dlaczego mnie nie lubisz, przecież kibicowałem Szymonowi od początku. To Mazowiecki chciał go zniszczyć, a potem próbował poderwać Marysię i w ogóle!

Do Amelii:

Czarna Dama: Skąd ciemnoskóra Polka?
Amelia: Mam Polka, ojciec Amerykanin :)

Do Agenta T:

Bagno Gar: Jak co się mieszka z Szymonem?
Agent T: Bycie ropuchą Szymona to jedna z lepszych rzeczy, które mi się przytrafiły.

Bagno Gar: Lubisz Quidditch?
Agent T: Tak!

Bagno Gar: Czy wskoczysz ode mnie Głównym bohaterką do łóżek?
Agent T: To się zobaczy, ale raczej tak, kiedy nadarzy się okazja.

Do rodziców:

Czarna Dama: Nie lubię was, wiecie?
Rodzice: A my ciebie.
Autorka: A może by tak grzeczniej z moimi czytelnikami *trzyma nóż w ręce*

Bagno Gar: Byliście czarodziejami?
Autorka: Rodzice nie zgodzili się odpowiedzieć na to pytanie. A próbowałam ich zmusić.
Rodzice: Ona kłamie! Chcieliśmy zniszczyć wam całą przyjemność z czytania, ale nam nie pozwoliła!
Autorka: *przykleja im taśmę na usta* Wcale, nie...

Bagno Gar: Myślę, że byliście czarodziejami ale coś się stało i już nie jesteście i nie lubicie magicznego świata mam rację?
Autorka: Zdecydowanie za trudne pytania zadajesz, a rodzice właśnie wyszli, więc nie są w stanie na nie odpowiedzieć *słychać walenie w drzwi, prowadzące do sąsiedniego pokoju* Powinni wrócić do godziny.

Nikola Potter: Jesteście charłakami?
Autorka: Przecież mówiłam, że ich nie ma.

Nikola Potter: Jakie środki wmuszające stosuje autorka?
Autorka: Po pierwsze. Wyszli. A po drugie. Pfff... Ja nie stosuje, żadnych środków *chowa nóż i taśmę za plecami*

Nikola Potter:  Jesteście debilami, które chcą zniszczyć marzenia i przyszłość swoich dzieci.
Autorka: Przykro mi, rodziców nie ma, ale im przekaże :D

Nikola Potter: Zginiecie zaraz po Adamie!
Autorka: To też im przekaże.

Gilraen Black: Zadaję wam pytanie, bo chce abyście zostali zmuszeni do odpowiedzi. Bardziej nie lubię pana Pająka, więc pytam: Lubi pan sagę Wiedźmin?
Autorka: Mówi, że lubi.

Do Majki:

Bagno Gar: Czy chcesz być czarownicą?
Majka: Nie.

Nikola Potter: Czy zazdrościsz Marysi magii?
Majka: Nie.

Nikola Potter: Dziwna jesteś.
Majka: Nie rozumiem, to dlatego, że nie jestem czarownicą i nie chcę?

Ariss: Dlaczego jesteś taka bezuczuciowa?
Majka: Ja? Nie, nie jestem bezuczuciowa, choć może sprawiam takie pozory.

Gilraen Black: Jesteś dziwna...
Majka: Dzięki?

Do wszystkich:

Czarna Dama: Wasze ulubione zwierzęta.
Szymek: Chomik
Basia: Kot.
Martyna:
Marysiek: Wilk.

Czarna Dama: Kim zamierzacie zostać w przyszłości?
Szymek: Graczem quiddicha.
Martyna: Uzdrowicielką.
Basia: Aurorem.
Marysiek: Aurorem, albo pracować w Departamencie Tajemnic. A jak nie to znajdę Rowling i zmuszą ją, żeby napisała coś o Polskiej Szkole Magii.
Autorka: Ej! To ja ci już nie wystarczam!
Marysiek: Oczywiście, że nie! Przecież pojedziesz ze mną!

Czarna Dama: Gdybyście mogli mieć każdą kanapkę jakiej zapragniecie, ale tylko jedną, z czym by ona był?
Szymek: Zaczynasz mnie przerażać, wiesz? Z szynką, sałatą i serem.
Martyna:...
Basia: Z rozpuszczonym serem.
Marysiek: Nie mam pojęcia.

Czarna Dama: Gdzie byście chcieli pojechać na wakacje?
Marysia, Szymon, Basia: Do Hiszpanii!
Martyna: Francja!

Bagno Gar: Czy podobają się wam patroni waszych domów?
Wszyscy: Są spoko. Wyglądają tak magicznie.

Bagno Gar: Wolicie polska szkołę czy Hogwart?
Marysia: Trudny wybór.
Szymon: Jak wyżej.
Martyna: Chyba pierwszy raz się z nim zgadzam.
Basia: Lubię je obie.

Nikola Potter: Lubicie wieloryby?
Marysia: Jasne!
Szymon: A czemu nie? Lubię!
Martyna: Tak!
Basia: Wieloryby rządzą! #TeamWieloryby

Gilraen Black: Które z was chce do Huffelpuffu?
Marysia: Będzie co będzie.
Reszta: Właśnie.

Gilraen Black: To które będzie chciało być Puchonem: Powiem Ci gdzie jest tajna skrytka, którą znalazła moja postać!
Wszyscy: Zapamiętamy!

Gilraen Black: Wszystkie postacie oprócz Żeromskiego: Do kolejnych pytań.
Wszystkie postacie oprócz Adama: Dzięki! Do następnych.
Adam: Dlaczego ja nie?
Gilraen Black: Ty nie dożyjesz!!! Muhahahahahahahahaha!
Adam: Dzięki, wiesz...

Do pana od parkingu (który cieszy się, że ktoś jeszcze o nim pamięta):

Nikola Potter: Miły jesteś!
Pan od Parkingu ( pan Romek): Ty też, dziewczynko *uśmiech staruszka*

Ministerstwo Magii:

Nikola Potter:  Dziękuję za Order Merlina za przysłużenie się tak bardzo cywilizacji ludzkiej.
Ministerstwo Magii: Ależ nie ma za co, przyjemność po naszej stronie. *Na boku* Czy my dawaliśmy komuś ostatnio Order Merlina?
Nikola Potter: Marysia! Podziękuj ładnie za nagrodę!
Marysia: Dziękuje?
Nikola Potter: Szymon, ty też sobie niedługo zasłużysz zostali jeszcze wasi rodzice :D
Szymon: Aha?

Ilość pytani do każdego z bohaterów:
Marysia: Tak jak obiecałam, tak robię (nie liczę pytań do wszystkich ;))
Szymon - 24
Basia - 12
Martyna - 12
Marysia - 20
Adam - 20
Feliks - 7
Kamil - 1
Olek - 1
Amelia - 1
Agent T - 3
Rodzice - 7
Majka - 5
Pan Romek - 1

Szymon: Wiedziałem, że wygram. Grono fanek w końcu do czegoś zobowiązuje, to nie miało was oczywiście obrazić dziewczyny *mruga do nich, udając gwiazdę). Owszem trochę się bałem, że Marysia albo Adam mnie pokonają, ale niepotrzebnie. Jesteście wspaniali i bez was bym tego nie osiągnął. Dziękuje wam! Czekoladowo-kremowe piwo dla wszystkich! Spotkamy się w Jutrzence! Dziękuje kochani!
Autorka: ... Jakby co to ja tego nie pisałam...


A teraz coś ode mnie, co do zadawania pytań. O wiele łatwiej by mi się na nie odpowiadało, gdyby nie były pomieszane, to znaczy, że wszystkie do Szymon najpierw, później do Marysi itp. Mam nadzieję, że rozumiecie, a następny rozdział już w przyszłym tygodniu! Do napisania!

poniedziałek, 4 stycznia 2016

Pytania do bohaterów #1

Oto pytania do naszych bohaterów. Dla tych, którzy nie wiedzą. Pytania te można zadawać w zakładce pytania do bohaterów ;)

Pytania do Marysi, Szymona, Basi, Martyny:

xBlackVeilBridesxxoxo: Do jakiego domu chcielibyście należeć?

Szymon: No, cóż jak na razie to uważam, że każdy dom jest bardzo fajny i w każdym panuje miła atmosfera. Przynajmniej u nas tak jest o innych domach wyrobiłem sobie opinie bazując na tym co opowiadały dziewczyny, a nie wiem, czy nie mijały się trochę z prawdą.
Marysia: A wyrobić sobie opinie bazując na moim lewym sierpowym, chcesz?
Szymon: Myślałem, że jesteś praworęczna *dostaje od Marysi w brzuch* Dobra, dobra! Każdy dom jest fajny.
Martyna: Szczerze mówiąc lubię Atemis ale chyba wolałabym być w domu z Marysią albo Basią. Historia naszego założyciela, również niezbyt mi pomaga... Myślę, że ciekawie było by być w Lupusie. 
Basia: Lilius rządzi!
Marysia *przewraca oczami* Przepraszam za nią. Ona tak zawsze. A wracając do pytania. Myślę, że mogłabym byś w Lokysie. Lubię niedźwiadki! i lasy. Tak. Lasy też lubię.

xBlackVeilBridesxxoxo: Czy jesteś podekscytowany/a magicznymi zdolnościami? Wolałbyś wieść normalne życie bez nich, czy przeciwnie?

Marysia: I ty się kobieto jeszcze pytasz! Od dziecka chciałam być superbohaterką, avengers, kierowcą rajdowym. Ale zaraz, kierowca rajdowy nie ma nic wspólnego z magią. Wiesz ile napisałam fanfiction o mnie w światach magii, a głównie to w świecie Harry'ego Pottera.
Szymon: Tak.
Martyna: No pewnie! A ty byś nie była? No, właśnie.
Basia: Są fajne, a ja mam już parę planów.

Nikola Potter: Kim zamierzacie zostać w szkole (kujonem, buntownikiem, rozrabiaką, szarą myszką)?

Szymon: Bunotwnik! To cały ja ;P
Martyna: Może nie będę kujonem, ale mam zamiar przykładać się do nauki.
Marysia: Jak wyżej.
Basia: Szczerze? Nie mam pojęcia.

Nikola Potter: Czy jesteście zadowoleni z przydziału do domów?

Wszyscy: Jak najbardziej, przynajmniej na razie.

Nikola Potter: Jaki jest twój ulubiony smak lodów?

Martyna: Waniliowe.
Szymon: Czekoladowe.
Basia: Kokosowe.
Marysia: Mam wybrać tylko jeden?! Mango, oczywiście.

Nikola Potter: Czy jesteście zadowoleni z mieszkania w świecie magii?

Wszyscy: Tak!
*Marysia mierzy wszystkich wzrokiem*: Kurde, od kiedy my tworzymy taki zgrany chórek?

Pytania do Marysi:

Nikola Potter: Czy walniesz ode mnie Adama?Najlepiej w twarz?

Jak najbardziej :D

Nikola Potter: Czy podoba Ci się ta szkoła, czy wolałabyś Hogwart?

Podoba mi się. Poznałam super ludzi, ale tak między nami już nie mogę się doczekać wymiany ;)

Nikola Potter: Lubisz naleśniki?

A lubię :)

Pytania do Martyny:

Nikola Potter: O co pokłóciłaś się z Szymonem. On nie pamięta.

Oczywiście, że nie pamięta, bo jest głupi. Dobra, to ja wam powiem. Po prostu zaczął robić sobie ze mnie żarty cały czas i tak wyszło.

Pytania do Majki:

Nikola Potter: Jak ty mogłaś tak spokojnie przyjąć to, że Twoja przyjaciółka jest czarownicą?!

Tak jakoś. Z nią zawsze było coś nie tak, znaczy w dobrym sensie. 

 Pytania do rodziców:

Nikola Potter: Dlaczego nie podoba wam się, że wasze dzieci dostały swoją życiową szansę?

Bo magia to totalne głupota i może źle wpłynąć na ich przyszłe życie. A po za tym, pragniemy uprzedzić, że nie odpowiemy już na żadne pytania.

Autorka: Odpowiedzą, odpowiedzą *uśmiecha się morderczo*

Pytania do Adama: 

Nikola Potter: Z kim ty się pokłóciłeś?

A mówi Ci coś arogancki głupek? Nie? To ja nic więcej nie powiem.

I ja i bohaterowie dziękujemy za pytania :D Rozdział powinien pojawić się we wtorek, bo z racji tego, że jestem chora, jedną trzecią mam już napisaną, przede mną jeszcze dwie trzecie :)